Niedawno przeszedłem bardzo poważną operację kręgosłupa i teraz dochodzę do siebie w domu. Przez pierwsze tygodnie po zabiegu nie mogłem się prawie ruszać, bo ból nawet mimo tabletek przeciwbólowych był bardzo dotkliwy. Wstawałem i spacerowałem po trochu, bo tak kazał lekarz, jednak wcale nie miałem na to ochoty. Najchętniej leżałbym w jednej pozycji i się nie ruszał, choć na dłuższą metę to również było niewygodne.
Choroba zaczęła się dość niewinnie, zwykłym pobolewaniem w odcinku krzyżowym. Byłem przekonany, że to skutek długotrwałego siedzenia przed komputerem. Z zawodu jestem programistą .NET, więc biurko i fotel to mój drugi dom. Przed komputerem spędzam średnio 10 godzin dziennie, cały czas w pozycji siedzącej, więc plecy są bardzo obciążone.
Gdy krzyż bolał mnie coraz bardziej i żadne maści czy plastry rozgrzewające na niego nie pomagały, wybrałem się do lekarza. Nic nie stwierdził, dał zastrzyki przeciwbólowe i coś przeciwzapalnego. Stwierdził, że to od pracy. Dopiero, gdy po dwóch tygodniach od tej wizyty zabrało mnie pogotowie, bo zemdlałem z bólu, zrobiono mi porządne badania i okazało się, że między kręgami coś jest. Zakwalifikowany do operacji zostałem w trybie pilnym, więc czekałem na nią tylko miesiąc. Okazało się, że to nowotwór, na szczęście niezłośliwy. Będzie dobrze. Musi.